(…) Nazwa ta obejmuje starą dzielnicę warszawską, którą niegdyś otaczały mury obronne, jakkolwiek w gwarze miejskiej tytuł ten nosi tylko rynek. Podwójny mur obejmował całą przestrzeń od ulicy Brzozowej i Bugaju do Podwala, od Zamku do ulicy Mostowej. Mur ten zburzony w części w czasie najazdu szwedzkiego w r. 1656ym, wy restaurowany następnie, został ostatecznie zniesiony w początkach zeszłego wieku. Do dziś dnia jednak zachowały się liczne jego szczątki, które opisał Wilhelm Kolberg w „Bibliotece Warszawskiej“ (z marca 1870) wraz z narysowanym planem tych szczątków. Pisali też o nich i inni, a każdy te szacowne zabytki może dziś jeszcze oglądać w domu zwanym „Gdańską piwnicą“, na tyłach domów przy ulicy Mostowej, dotykających Krzywego Koła, wreszcie na ulicach Brzozowej 1 Ślepej.
W murach tych było piąć bram, przez które można było dostać się do wnętrza miasta, a mianowicie: Wiślana albo Gnojna, prowadząca na ulicę Celną, i Kamienne Schodki z Krzywego Kola. Nad obu tymi bramami wznosiły się baszty czworoboczne, a z nich było zejście w dół Wisły. Od strony przedmieść była brama Poboczna, stanowiąca wylot z Dunaju Wązkiego. Rysunek jej znaleźć można w tygodniku p. t. „Wędrowiec“ z r. 1898 (Nr. 49). Zburzono ją za czasów pruskich w r. 1804.
Najważniejszą, najsilniej ufortyfikowaną była brama Nowomiejska, prowadząca z ulicy Gołębiej. Rysunek jeśli rozmiary podał Weinert w swych „Starożytnościach Warszawy“ (tom I). Rozebrano ją w r. 1818 z rozkazach, ówczesnego namiestnika Królestwa, generała Zajączka: dla rozszerzenia zbyt zacieśnionych w tym miejscu ulicy Gołębiej i Podwala. Samej cegły po rozwaleniu tej bramy miano wydobyć 193,000 sztuk, a z tych użyto 80,000 do budowy teatru, a 100 tysięcy do przerobienia pałacu namiestnikowskiego.
Szczątki jednej z baszt wykopano w r. 1870 przy budowie bazaru i ówczesne pisma ilustrowane podały jej rysunki. Do r. 1898, obok posesji JM“ 161 oznaczonej, widać było szczątki jednej z trzech bram, stanowiących te fortyfikacje, ale wzniesiona nowoczesna, brzydka kamienica z wieżyczkami, zatarła zupełnie ślad tego piękne go zabytku architektonicznego.
Piątą i ostatnią na koniec bramą była brama Krakowska, wprost ulicy Senatorskiej, ale ta stanowiła część odrębnych fortyfikacji, otaczających zamek. Zburzono ją w r. 1817 dla rozszerzenia placu Zamkowego. Rynek Starego Miasta i przylegające doń ulice zachowały swój średniowieczny charakter, aczkolwiek niewiele jest domów, których powstanie sięgałoby poza wiek XVIIty.
W rynku najgodniejszymi uwagi są: kamienica Na 27/46 oznaczona, należąca do Fukierów (zwana niewłaściwie „kamienicą pod okrętem“ przez luminarzy, bo kamienica „pod okrętem“ znajduje się przy ul. Świętojańskiej pod Nr. 11), następnie dom „pod św. Markiem“ i jeszcze parę innych, o których tu kilka słów chcemy powiedzieć. W kamienicy Fukiera misternie wyrobiony z drzewa okręt, umieszczony u sklepienia w sieni, umieszczony tam został przez poprzedniego właściciela Rabego, ławnika miasta, bo Tukierowie posiadają ją dopiero od r. 1810. Mieszczą się pod nią obszerne, dwupiętrowe piwnice, łączące się od r. 1850 z sąsiednim domem Belkego. Przy przebijaniu dzielącego ją muru natrafiono na futrynę, wskazującą, że dawniej już istniało takie połączenie, ślad takiego połączenia znaleziono także w murze, dzielącym tę drugą posesję od następnej.
Gomulicki w swej monografii o kamienicach w rynku Staromiejskim („Biblioteka dzieł wyborowych seria II, Nr. 54°> P51) przypuszcza, że dawniej wszystkie piwnice domów staromiejskich łączyły się ze sobą, w celu łatwiejszej obrony i schronienia się w razie napadu nieprzyjaciela. W piwnicach Fukiera mieści się obecnie skład bardzo starych win węgierskich.
Kamienica „pod św. Markiem” Nr. 31/48, na rogu Rynku i ul. Dunaj Wązki jest bodaj czy nie najstarszą w Warszawie. Pierwotnie należała do książąt Mazowieckich (lapida ducum Masoviae). Za rządów Janusza Starego mieszkał tu w niej jakiś czas Kiejstut litewski oraz syn jego Witold. Zwano ją też „zamkiem mniejszym, ogródkiem“. Niegdyś umieszczony był w niej, wyryty na kamieniu nad drzwiami r. 1535, którego dziś niema, jest datą przerobienia. Róg kamienicy ozdobiony jest wypukłorzeźbą, przedstawiającą św. Annę, trzymającą Pana Jezusa i Najświętszą Pannę; prawdopodobnie umieszczona przez którą z księżniczek Piastowskich, noszących imię Anny. Legenda ustna powiada, że jest to wizerunek bajecznych Wara i Sawy, legendowych założycieli Warszawy. Za Zygmunta III umieściła się tu najpierwsza w Warszawie mennica, którą za Jana Kazimierza odstąpiono Tytusowi Liniuszowi Boratyniemu, wenecjaninowi. On to umieścił na kamienicy herb Wenecji, św. Marka klęczącego z chorągwią w ręku, przed nim lew z otwartą księgą, noszącą napis: Pnx łtbt Marce Evangelista mens. Prócz tego miała tu być Pogoń litewska, a jak niektórzy przypuszczają, św. Jerzy, pierwotny herb Warszawy, z którego z czasem miała powstać dzisiejsza Syrena. Herby te zatarł w r. 1841 Franciszek Tietz, ówczesny właściciel tej kamienicy, zniósł attykę od rynku i wiele innych pamiątek zniszczył. Kamienica ta od strony Dunaju posiada wykusz okratowany. ) Twierdzą niektórzy, że wszystkie kamienice narożne dawniej posiadały takie wykusze dla ostrzeliwania ulicy w razie napadu. Podobny wykusz znajduje się w narożnej kamienicy od ulicy Celnej.
Kamienica ta posiada obszerne dwupiętrowe piwnice, a Gomulicki przypuszcza w cytowanej monografii, że służyły one niegdyś za więzienie. Nie wdając się w roztrząsanie tego twierdzenia, bardzo zresztą wątpliwego, zaznaczmy, że w r. 1864 utworzona została przez władzę komisja, której zadaniem było zbadanie wszelkich podziemi warszawskich, w których jakoby według romantycznej teorii, miały się ukrywać ówczesne niebezpieczne osobistości Marka, i w jednej z nich znaleziono jakieś kości, w innej tajemnicze obrazy, przejścia i łańcuchy, co wzbudziło w umyśle uczonych mężów komisji poważne podejrzenia. Wiadomo wszakże, że jeszcze w r. 1820 znajdowały się w tych piwnicach kominy, wewnątrz blachą cynkową wyłożone, a które prawdopodobnie służyły Boratyniemu do topienia metali. Podejrzenia więc komisji, zdumionej tym, że wejście na pierwsze piętro piwnic nie znajduje się z podwórza, ale z mieszkania, w którem w owe czasy mieściła się pracownia, nie są uzasadnione. Dziwiło to komisję, że z pracowni tej były dwa wyjścia: jedno na ulicę Piwną, a drugie na podwórze i kazało jej przypuszczać, że umyślnie to zrobiono, aby podejrzane osobistości łatwiej mogły umknąć. Co to znaczy bujna fantazja, zaprawiona na sensacyjnych romansach pani Radcliffe lub pana Arlincourt!
Od strony północnej Rynku, zwanej niegdyś stroną „miejską“, zwraca uwagę kamienica Nr. 37/51. Należała ona w XVIII wieku do Kunuskiego, który choć szlachcic, za Augusta III założył w tej kamienicy handel win, zebrał majątek, bogato córki uposażył, które uchodziły za pierwsze piękności w Warszawie. Godnemi uwagi są tu rozmaite ozdoby ślusarskie i kraty w oknach nad drzwiami, poręcze schodów, balustrady ganków bardzo piękne i artystycznie wykonane. Były tam także piękne drzwi żelazne, prowadzące na schody, które w r. 1852 hr. Aleksander Przeździecki nabył. Drzwi te byty zrobione w r. 1737.
Pod 32/54 stoi kamienica drapacz, pozbawiona pierwotnych ozdób od możnej niegdyś rodziny warszawskiej Baryczków. Kamienicę tę w ostatnich czasach nabyło Towarzystwo opieki nad zabytkami przeszłości. Dom ten zbudowany został w r. 1633 przez Wojciecha i Bonę małżonków Baryczków, jak świadczy tablica marmurowa nad wejściem, dziś już zatarta i trudna do odczytania. Posiada ona kilka dziedzińców, którymi przechodziło się na Krzywe Koło. Piękna jest tu sień i schody dziś mocno zniszczone. Z zabytków dawnych, które cudem ocalały, zachował się stary domek od furty w podwórzu, staroświecka latarnia olejna i stare drzwi żelazne przy wejściu na schody, z wykutą na nich datą 1562, a zatem starsze od samej kamienicy. Towarzystwo opieki nad zabytkami przeszłości prawdopodobnie będzie się starało przywrócić tej kamienicy w możliwych granicach jej dawne kształty.
Postać rynku od Zachodu, zwana niegdyś „stroną prawą’, zawiera zaledwie parę kamienic godnych wzmianki) gdyż powstały one w wieku XVII po wielkim pożarze, który głównie od tej strony szalał. Kamienica pod Nr. 22/59 nazywała się „Dzianotówką“ albo „pod Fortuną“. Weinert (czasopismo „Wieniec“ z r 1872) utrzymuje, że wnętrze jej należy odnieść do XV wieku, czyli że prawdopodobnie ocalało ono w czasie wzmiankowanego wyżej pożaru. W XVIII wieku kamienica ta należała do doktora Jana Czempińskiego, dziada Klementyny Hoffmanowej, która się w tym domu urodziła. Około r 1750 mieszkali tu malarze Czechowicz i Smuglewicz. Posesja ta posiada drugi front od ulicy Brzozowej. Godną uwagi w niej jest sień, zdaje się zabytek z XV w., oraz drzwi żelazne kute z kołatką, których wizerunek podało czasopismo „Ziemia“ w r. b.
Kamienica narożna pod Nr. 2/69, ma także wykusze od ulicy Celnej, była pierwszą rezydencją Jezuitów w Warszawie, zwana też była „klasztorkiem“. Mieszkał tu podobno ks. Skarga. Jezuici pomieścili tu komitet szlachecki. Za Stanisława Augusta był on własnością Barszcza, radnego miasta. Zostawił on znaczny majątek, który syn roztrwonił i w nędzy umarł. Mieszkał tu także w swoim czasie August Miaskowski, były wojskowy polski, bez jednej ręki, którą utracił pod Ostrołęką. Zajmował on to samo mieszkanie przez lat 55, a właściciel do końca życia nie podnosił mu komornego. Z domów pamiętnych należy tu jeszcze zanotować dom Nr. 16 na ulicy Świętojańskiej, mający front także od ulicy Piwnej, naznaczony Nr. 18. W domu tym zwanym kamienicą „Falkiewiczowską“, a jeszcze wcześniej „Kowalkowską“, mieszkał w pierwszej połowie XIX wieku Walenty Skorochód Majewski, dom Nr. 16 na ulicy Świętojańskiej, mający front także od ulicy Piwnej, naznaczony Nr. 18. W domu tym zwanym kamienicą „Falkiewiczowską“, a jeszcze wcześniej „Kowalkowską“, mieszkał w pierwszej połowie XIX wieku Walenty Skorochód Majewski, muzykant koronny, jedna z wybitniejszych postaci Warszawy. Od ulicy Piwnej nad bramą wchodową tego domu umieścił on orla białego, rzeźbionego w kamieniu, w polu czerwonym z koroną i datą 1716— 1816. Emblemat ten zapewne z rozkazu władz ówczesnych, został w roku 1840 zasłonięty warstwą tynku, dopiero w roku 1906 wypadkowym sposobem na ślad jego natrafiono i odsłonięto na szczęście bez uszkodzenia. Ówczesne pisma ilustrowane podały podobiznę tego herbu.
W końcu dodać wypada, że na Dunaju Szerokim pod Nr. 145/5 znajduje się dom sławnego Jana Kilińskiego. W maju 1893 r. Przy kopaniu kanału, w głębi małego podwórza, tuż przy wejściu do mieszkania stróża, znaleziono kościotrup sczerniały, twarzą do ziemi, zaledwie pokryty ziemią i brukiem. Zdaje się, że była to ofiara wypadków 1794 r. o czym Kiliński w swych pamiętnikach wspomina. W r. 1909 podczas restauracji tego domu, w mieszkaniu na pierwszym piętrze pod podłogą znaleziono pieniądz rzymski zloty z biustem rycerza w zbroi i napisem „Minerwa“, po drugiej postać Dyany z psem i napisem łacińskim w oboku. Niepodobna nam tu zresztą rozszerzać się o wielu jeszcze z tego lub innego względu pamiętnych domach na Starem Mieście. Posyłam pod tym względem ciekawych do wspomnianej monografii Gomulickiego. Dodamy tylko, że zamierzone wyniesienie cuchnącego targu z Rynku, ożywiona działalność Towarzystwa opieki nad zabytkami przeszłości z jednej strony, przywróci charakter powagi tej dzielnicy z drugiej zapewni przechowanie pamiątek niszczonych nieraz przez nieświadomość i barbarzyństwo. (…)
Powyższy tekst i ilustracje stanowią fragment przewodnika po Warszawie: Przewodnik po Warszawie i okolicach A E. Zięckowski Warszawa : skł gł w księg Gebethnera i Wolffa, 1912 (Warszawa : Andres i Ska)