(…) Umiejętne rozłożenie sobie czasu, wykorzystanie każdej godziny, każdego niemal kwadransa, jest darem nadzwyczaj cennym, który niewielu ludzi, zwłaszcza u nas posiada. O ile jednak w życiu codziennym można jeszcze jutro powetować stratę na czasie poniesioną dzisiaj, o tyle dla każdego turysty strata taka niczym już nie może być zastąpioną. Dla tego też wszelkie przewodniki po miastach zagranicą liczą się bardzo z czasem czytelnika i szczególny nacisk kładą na takie zestawienie marszruty, która by ułatwiła turyście zapoznanie się, mniej lub więcej dokładne, z wszelkimi osobliwościami zwiedzanego grodu i z wszelkimi rzeczami, zasługującymi na baczniejszą uwagę.
Kto przyjeżdża do Warszawy, ażeby się w niej zakwaterować na dłużej, lub nawet na stałe, ten nie potrzebuje, ażeby go niejako prowadzono za rękę; kto jednak ma czas ograniczony ściśle, ten musi bądź co bądź zastosować się do pewnych rad i wskazówek, jakie mogą mu być udzielone, a dzięki którym zdobędzie niejaką znajomość miasta.
Wobec tego zadać też sobie musimy przede wszystkim trzy pytania zasadnicze:
- Co i jak obejrzeć powinny osoby, które przybywają do Warszawy na jeden dzień?
- Co zwiedzić należy przy pobycie trzydniowym?
- Jak przepędzić czas w ciągu tygodnia?
Bierzemy pierwszą kategorię turystów, są zaś nimi przeważnie ludzie, przybywający nie dla zabawy, lecz dla załatwienia interesów różnych.
Ci przyjezdni powinni, naszym zdaniem, podzielić sobie, stosownie do planu, miasto na okręgi : sądowy, koncentrujący się przy ul. Miodowej i Długiej, fabryczny, głównie pozarogatkowy (Wola, Mokotów, Praga, Kamionek, Grochów i t. p.) i kupiecki, obejmujący całą dzielnicę Nalewkowską z przyległymi ulicami bocznymi.
Skoro już zdobędziemy tę orientację, łatwo nam przyjdzie wybór hotelu dla złożenia rzeczy i odbierania paczek i listów. Byłoby np. wysoce niepraktycznie, gdyby ktoś mający do załatwienia sprawy w sądzie okręgowym, albo handlowym, lokował się w hotelu przy ul. Marszałkowskiej, albo znów ktoś, czyniący zakupy za rogatkami Jerozolimskimi, zamieszkał przy ul. Bielańskiej.
Przewodnik nasz ułatwi każdemu takie orientowanie się, nie tylko dla odpowiedniego wyboru hotelu, lub pensjonatu, ale również dla wybrania sobie restauracji najbliższej, cukierni, kawiarni i t. p., w których znajdzie posiłek.
Właściwie dla przyjezdnych za interesami pozostają tylko godziny przedwieczorne i wieczorne, te więc godziny wykorzystać możliwie najlepiej jest rzeczą konieczną. Oczywiście najwięcej siły przyciągającej mają dla każdego teatry, w każdym też hotelu na żądanie otrzymać można afisze, które ułatwią dobranie sobie utworu, stosownie do gustu.
Przed pójściem do teatru zaleca się zwiedzenie Pałacu Sztuki, którego zbiory i obrazy oglądać można również przy świetle lamp. Przy zwiedzaniu modnych dzisiaj i chętnie uczęszczanych kinematografów” należy być ostrożnym i wybierać tylko zakłady chrześcijańskie, gdzie publiczność składa się z osobników kulturalniejszych, niż to bywa w przedsiębiorstwach żydowskich.
Bywa bardzo często, że w teatrach trudno o bilety, albo też nie każdy chce i może nabywać je z dużą nadpłatą od przekupniów i posłańców. Ale i wówczas jeszcze można wieczór przepędzić z pożytkiem, bądź na koncercie w Filharmonii, bądź na odczycie, bądź wreszcie na innej rozrywce, których wykaz każdodziennie podają pisma.
Po teatrze grywają w pierwszo i drugorzędnych restauracjach i kawiarniach nieraz bardzo dobrzy soliści, kto zaś żąda niewybrednej, a drogiej zabawy, ten znajdzie ją w zakładach kabaretowych niemal przez noc całą.
Wybór odpowiedniego miejsca pozostawiony być musi do woli przyjezdnego. Wskazówki potrzebne znajdzie czytelnik w pojedynczych działach naszego wydawnictwa.
Inaczej i bardziej planowo muszą sobie rozłożyć czas osoby, przybywające na trzy dni do Warszawy. Gdyby nawet interesy zajęły sporo tego czasu, to jednak pozostaje zawsze jeszcze tyle godzin wolnych, że można wyrobić sobie pojęcie o życiu i osobliwościach miasta.
Zresztą ta Warszawa, pomimo, że zbliża się szybkim krokiem do miliona ludności, nie jest bynajmniej miastem tak wielkim, ażeby się w nim nie można szybko zorientować. Jeżeli bowiem odrzucimy całą dzielnicę Nalewkowską, gdzie rzeczy godnych uwagi jest tak mało, że z czystym sumieniem można się bez zwiedzania tej dzielnicy obejść, jeżeli dalej odrzucimy również mało budzącą zaciekawienia Pragę, to pozostanie nam tylko właściwe centrum Warszawy z Placem Teatralnym, Krakowskiem Przedmieściem, Nowym Światem, Piękną, Aleją Ujazdowską, ogrodami, skwerami, pomnikami, których opis znajdzie czytelnik łatwo w książce niniejszej.
Na przechadzce po tych ulicach nie powinien turysta poprzestać, obowiązkiem też każdego jest zwiedzenie przede wszystkim dzielnicy, zwanej Stare Miasto, gdzie tyle na każdym kroku znajdzie osobliwości, że wystarczy na dzień cały. Przyjezdni bardzo często omijają i nie zaglądają tu wcale, popełniają jednak błąd wielki, który w przyszłości powinien być powetowany.
W każdym większym mieście zagranicznym są różne instytucje, przeznaczone dla szerokich sfer, zarówno mieszkańców stałych, jak i przyjezdnych. Warszawa pod tym względem bardzo jest uboga, niema bowiem np. ani Ogrodu Zoologicznego, ani akwarium, ani gabinetu figur woskowych (panopticum), ani wreszcie restauracji i sal publicznych, które by zasługiwały na specjalne obejrzenie. Przodują więc niemal wyłącznie żądnemu rozrywki turyście salony sztuki, których wykaz znajdzie czytelnik w odpowiedniej rubryce, teatry, wątpliwej wartości kinematografy, i dla mało wybrednych, a pragnących zabawy za wszelką cenę kabarety, dosyć opuszczone pod względem urządzenia wewnętrznego i nie dla każdej kieszeni dostępne.
W pojedynczych działach tej książki staraliśmy się zobrazować wszystko to, co w Warszawie godne jest widzenia, tu więc potrącić jeszcze tylko pragniemy o niektóre, mało dotąd uwzględniane i zwiedzane strony.
Przede wszystkim jedną ze stron bardzo dodatnią miasta jest urządzenie pod każdym względem wzorowe kanalizacji i wodociągów, jakkolwiek też o pozwolenie na zwiedzenie tych urządzeń trzeba się postarać osobno (biura mieszczą się w specjalnym gmachu magistratu na trzecim piętrze oficyny poprzecznej), to jednak osoby, bawiące w Warszawie dłużej, np. przez tydzień, zyskają dużo, gdy o ten bilet się postarają. Zarówno stacja pomp przy ul. Czerniakowskiej ze swoimi wielkimi, trwale zbudowanymi hallami maszyn, jak i tym więcej Stacja filtrów ze swoimi osadnikami, filtrami, zbiornikami wody czystej i budynkami maszyn, zasługują na bliższe poznanie jako urządzenia monumentalne. Z wieży ciśnień Stacji filtrów rozściela się widok na całą Warszawę, można także przy dniu pogodnym sięgnąć okiem daleko poza Wisłę, obejrzeć z daleka zarysy Wilanowa i innych punktów podmiejskich. Na tej stacji znajduje się także wzorowo utrzymany ogród kwiatowy i dosyć okazała oranżeria.
Ze stacji filtrów mamy już blisko do ul. Nowogrodzkiej, przy której rozciąga się Ogród Pomologiczny, także mało przez turystów uwzględniany, jakkolwiek tworzy on jeden z ciekawych zakątków Warszawy.
Do tego, że Warszawa nie podnosi się tak, jak należy, a zwłaszcza, że na krańcach swoich wcale nie może być nazwana ani ładną, ani nęcącą, przyczynia się znacznie opuszczenie, w jakiem znajdują się brzegi królowej wody polskiej—Wisły. Nie tylko że miasto nie może się zdobyć na bulwary, które by od razu inny wygląd nadały Warszawie i dzielnicę tę uczyniły ożywioną, ale nawet kapryśna Wisła nie została ujęta w karby. Przy tym do zeszpecenia brzegów przyczyniają się bardzo brzydkie, brudne, sklecone byle jak, stacje wodne, w których publiczność, zmuszona odbywać podróż statkami w stronę Włocławka lub Sandomierza, nabywa bilety i ekspediuje swoje bagaże. Niejaką ozdobę brzegów wiślanych tworzy „ Przystań Tow. Wioślarskiego“ z prawej strony Wisły, gdzie latem panuje duże nawet ożywienie.
I rzez długi czas monopol niejako żeglugi parowej na Wiśle dzierżyli prawie bezpodzielnie Żegluga parowa na Wiśle.
Maurycy Fajans oraz p. Górnicki, trzeba też przyznać, że robili niejedno, ażeby odbywanie podróży wodnych publiczności uczynić znośnym. Niektóre statki, jak np. dwupiętrowy „Pan Tadeusz“; odznaczają się nawet komfortem, jeżeli zaś pomimo to jazda nie należy do najprzyjemniejszych, to winę tego przypisać trzeba w znacznej mierze właśnie temu nieuregulowaniu koryta i brzegów Wisły, dzięki czemu w rzece tworzą się latające ławy piaszczyste, nadzwyczaj trudne do wyminięcia i powodujące często długo-godzinne, przymusowe postoje.
W ostatnich czasach utworzyło się nowe konsorcjum kapitalistów, mające na celu zreformowanie całej żeglugi na Wiśle, kierownictwo zaś objął wytrawny specjalista, inż. Edmund Krzyżanowski, przedsiębiorstwo to jednak znajduje się dopiero w zawiązku.
Poprzestając na razie na tych kilku luźnych uwagach, mogących przydać się każdemu przyjezdnemu, po bliższe informacje odsyłamy go do pojedynczych działów naszego rocznika. (…)
Przewodnik po Warszawie i okolicach A E. Zięckowski Warszawa : skł gł w księg Gebethnera i Wolffa, 1912 (Warszawa : Andres i Ska)